Urojona borelioza (pseudoborelioza)
Urojona borelioza (pseudoborelioza) to borelioza, na istnienie której nie ma dowodów. Ludzie obserwują objawy i wmawiają sobie, że cierpią na boreliozę. Są też "lekarze chorób odkleszczowych", którzy wykorzystując niewiedzę pacjentów, naciągają ich na nieskuteczne terapie. Sprawdź, czy naprawdę cierpisz na boreliozę.
Spis treści
- Urojona borelioza (pseudoborelioza) - przyczyny
- Pozytywny wynik testu na boreliozę u zdrowych osób
- Potwierdzenie boreliozy
- Urojona borelioza (pseudoborelioza) - uważaj na oszustów
- Konsekwencje leczenia boreliozy u zdrowych osób
Urojona borelioza (pseudoborelioza) to borelioza, na istnienie której nie ma dowodów, jednak mimo to pacjent jest przekonany, że zmaga się z tą chorobą.
Wszystkiemu winna jest obecnie panująca "moda" na boreliozę, która sprawia, że każde ukłucie kleszcza albo wystąpienie dolegliwości stawowych lub nietypowych objawów, skłania ludzi do wykonania sobie badań na boreliozę.
Tymczasem nie każdy kleszcz jest nosicielem boreliozy, nie zawsze ukąszenie przez zakażonego kleszcza jest równoznaczne z zachorowaniem, a nietypowe objawy przypisywane boreliozie, takie jak zmęczenie, ociężałość, wypadanie włosów czy bezsenność, mogą wskazywać na wiele innych chorób.
Poza tym - co równie ważne - wynik badania na boreliozę, który jest dodatni, sam w sobie nie jest jeszcze dowodem na to, że ktoś został zakażony tą chorobą.
Jednak większość ludzi o tym nie wie, co wykorzystują niektórzy "specjaliści", "lekarze chorób odkleszczowych".
Wmawiają oni zdrowym lub chorym (na coś innego) pacjentom boreliozę, naciągając ich na kosztowne, trwające latami, nieskuteczne i zagrażające życiu zabiegi pseudomedyczne.
Urojona borelioza (pseudoborelioza) - przyczyny
- Z niepokojem obserwuję zjawisko swego rodzaju „nadrozpoznawalności” boreliozy - mówi dr Marcin Czarnecki, specjalista chorób zakaźnych z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby oraz Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
- Jeżeli u lekarza rodzinnego zjawia się pacjent na przykład z bólem stawów, to nierzadko pierwszym zlecanym mu badaniem jest test na boreliozę, po którym pacjent otrzymuje antybiotyki - dodaje ekspert. - To trochę tak jakby dolegliwości bólowe stawów były powodowane najczęściej, a w zasadzie nawet jedynie przez boreliozę, co oczywiście nie jest prawdą. Cokolwiek potem dzieje się z tym pacjentem, jest składane na karb boreliozy - wyjaśnia dr Czarnecki.¹
Borelioza daje bardzo powszechne objawy, które pojawiają się w przebiegu dziesiątek innych chorób, jednak "moda na boreliozę" sprawia, że każdy objaw jest przypisywany właśnie tej chorobie.
Na problem zbyt częstego diagnozowania boreliozy zwrócono uwagę już w latach 90 XX wieku w USA. Przeanalizowano retrospektywne wyniki badań w dwóch amerykańskich ośrodkach, które były skoncentrowane na boreliozie i wykazano, że niektóre osoby, u których zdiagnozowano boreliozę, tak naprawdę cierpią na inne choroby, dające podobne objawy co ta choroba odkleszczowa.²
Okazało się, że część pacjentów z wcześniej zdiagnozowaną boreliozą tak naprawdę cierpi m.in. na:
- zesztywniające zapalenie kręgosłupa,
- reumatoidalne zapalenie stawów,
- zapalenie kości i stawów,
- toczeń,
- stwardnienie rozsiane,
- stwardnienie zanikowe boczne,
- chorobę Alzheimera,
- a nawet guza mózgu.²
Obecnie problem ten jest jeszcze większy, gdyż istnieje "moda na boreliozę". Jeśli pojawiają się bardzo powszechne objawy, które można przypisać do dziesiątek chorób, w tym boreliozie, to istnieje duże ryzyko, że to właśnie ta ostatnia choroba zostanie zdiagnozowana, mimo że nie ma ku temu obiektywnych przesłanek.
Czytaj też: Badania na boreliozę – jak wyglądają i jaka jest cena testów na boreliozę
Ryzyko przeniesienia bakterii z zakażonego kleszcza na człowieka wynosi od 2 do 17% – większość autorów skłania się do 4%, czyli na 100 osób ukąszonych przez kleszcza na boreliozę zachorują nie więcej niż 4. Ryzyko nie jest zatem wysokie. Jeżeli kleszcz zostanie usunięty w ciągu 24 godzin od wkłucia – jest bliskie zeru. Mimo to powszechnie panuje przekonanie, że niezwłocznie po ukłuciu przez kleszcza należy wdrożyć antybiotykoterapię. Jest to postępowanie pozbawione sensu – ryzyko szkód związanych z nieuzasadnioną tutaj antybiotykoterapią nie równoważy ewentualnych korzyści, które wynikałyby z jej wdrożenia. Leczenie antybiotykami należy stosować dopiero po postawieniu rozpoznania boreliozy. Ponadto należy podkreślić, że towarzystwa naukowe, także Polskie Towarzystwo Lekarzy Epidemiologów i Chorób Zakaźnych, w wytycznych dotyczących diagnostyki i leczenia boreliozy nie rekomendują wykonywania badań molekularnych kleszcza pod kątem obecności Borrelii. Wynik badania molekularnego (PCR) kleszcza nie może być podstawą do podjęcia decyzji dotyczących leczenia ukłutego przez niego pacjenta. Ujmując ten problem z przymrużeniem oka, osobie, która zgłosi się do lekarza bez jakichkolwiek objawów choroby, ale za to z pozytywnym wynikiem badania genetycznego kleszcza, można zalecić jedynie leczenie kleszcza.
Do "nadropoznawalności" boreliozy przyczynia się też niewłaściwa interpretacja testów serologicznych (ELISA). Powszechnie uważa się, że każdy dodatni wynik jest równoznaczny z boreliozą.
To nieprawda - jeśli wynik testu ELISA jest dodatni, nie musi to oznaczać, że pacjent choruje na boreliozę.
Jeśli wyniki testu ELISA są dodatnie, to wcale nie znaczy, że pacjent jest chory na boreliozę. Obecność przeciwciał we krwi nie świadczy o chorobie.
Pozytywny wynik testu na boreliozę u zdrowych osób
Pacjent mógł być kiedyś zakażony, stąd pozytywny wynik badania, ale jego obecny stan nie ma nic wspólnego z boreliozą.
Po boreliozie bowiem zostają przeciwciała, które mogą utrzymywać się latami w organizmie. Poza tym wynik testu ELISA może być fałszywie pozytywny.
Wszystkie testy ELISA pozytywne lub niejednoznaczne powinny być zweryfikowane testem Western blot. Należy pamiętać, że w przypadku boreliozy należy wykonać kilka testów, w określonym porządku oraz analizować razem wszystkie uzyskane wyniki.
Równie ważne jest używanie testów tej samej firmy (dla badania przesiewowego i dla badania potwierdzającego).
Tylko wtedy takie badania są wiarygodne. Jeśli łączymy to z określonymi objawami klinicznymi, to może to, ale nie musi być związane z boreliozą.
Istnieje jeszcze jedna zasada - testów wykrywających boreliozę nie wolno stosować u pacjentów z niespecyficznymi objawami, którzy nie mieli szansy na zakażenie.
Potwierdzenie boreliozy
Elementem potwierdzającym rozpoznanie boreliozy w przypadkach wątpliwych jest terapia. Jeśli po prawidłowo przeprowadzonej terapii dolegliwości nie ustępują, oznacza to, że diagnoza była błędna i pacjent zmaga się z inną chorobą.
Tymczasem niektórzy lekarze błędnie interpretują brak odpowiedzi na leczenie jako boreliozę oporną na leczenie.²
Nie ma żadnych dowodów na to, że bakteria Borrelia burgdorferi, która wywołuje boreliozę, jest oporna na jakikolwiek antybiotyk stosowany w terapii tej choroby. Brak reakcji na odpowiednie antybiotyki jest rzadkim przypadkiem w prawdziwej boreliozie.²
Najnowsze badania również to potwierdzają. - Wiele osób jest uporczywie, przewlekle leczonych na boreliozę - mówi dr Marcin Czarnecki.
- Pamiętajmy, że negatywne skutki długotrwałej antybiotykoterapii niekiedy są bardzo poważne i szczególnie trudno to zaakceptować, jeżeli jest ona prowadzona bez racjonalnego uzasadnienia – chory na pewno nie odniesie korzyści z takiego postępowania. Wytyczne CDC (Centers for Disease Control and Prevention) mówią jasno: jeżeli po antybiotykoterapii objawy wracają, trzeba rozważyć inną niż borelioza diagnozę - dodaje ekspert.
Należy pamiętać, że kleszcze, które rozprzestrzeniają boreliozę, mogą również przenosić inne choroby, np. babeszjozę, kleszczowe zapalenie mózgu.
Moda na badanie kleszcza
Inną modą związaną z boreliozą jest poddawanie badaniom laboratoryjnym kleszcza, który ukąsił. Jak jednak przekonują lekarze, ta praktyka nie ma żadnego uzasadnienia i nie jest rekomendowana przez żadnych specjalistów, gdyż nie wnosi niczego istotnego dla podejmowania decyzji diagnostyczno-leczniczych.
Naraża tylko pacjentów na spore wydatki (badanie kleszcza kosztuje od 150-300 zł). Badania kleszczy mają znaczenie naukowe, np. w celu wyznaczenia terenów zasiedlonych przez kleszcze zakażone przez wirus KZM.
Urojona borelioza (pseudoborelioza) - uważaj na oszustów
W ostatnich latach rozwinął się cały biznes korzystający z mody na boreliozę, strachu i niewiedzy pacjentów (podobno na boreliozie da się zarobić nawet na pustynnych terenach USA i w krajach, gdzie nie występują kleszcze przenoszące tę chorobę).
Biznes ten tworzy pewna grupa "lekarzy chorób odkleszczowych", która celowo błędnie interpretuje wyniki badań, wmawia zdrowym lub chorym (na coś innego) pacjentom boreliozę, by stosować u nich niekiedy kilkuletnie, bardzo kosztowne i często bardzo niebezpieczne - bo zagrażające życiu - terapie.
Co ciekawe, ci „eksperci od boreliozy”, wymagają od pacjenta podpisania zgody na niezalecane oficjalnie leczenie. W takiej sytuacji wszelką odpowiedzialność za następstwa leczenia bierze na siebie poszkodowany.
Czytaj też: Obalamy 12 najpopularniejszych mitów o kleszczach
Istnieje ruch lekarsko-pacjencki, który jest za inną formą leczenia boreliozy, niż mówią oficjalne rekomendacje (Międzynarodowe Stowarzyszenie Boreliozy i Chorób Pokrewnych, ILADS). Poglądy ILADS pozostają w sprzeczności z oficjalnie obowiązującymi zaleceniami Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Konsekwencje leczenia boreliozy u zdrowych osób
Długookresowe stosowanie leków antybakteryjnych wiąże się nie tylko z hodowaniem opornych bakterii, ale i ze zniszczeniem bakterii dobroczynnych bytujących w ludzkim organizmie, z zakażeniami innymi drobnoustrojami, w tym grzybami, zaburzeniami funkcjonowania wątroby i nerek, wreszcie, jeśli antybiotyki podawane są dożylnie, z ciężkimi infekcjami w miejscu wkłucia i następującymi po tym sepsami.
Są ośrodki w Krakowie i Warszawie, gdzie na boreliozę podaje się leki przeciw pierwotniakom czy przeciw malarii! I to długotrwale lub cyklicznie.
Znane są sytuacje z zawieszeniem w prawie wykonywania zawodu lekarza czy nawet więzieniem dla tychże szarlatanów, którzy leczą ludzi z nieistniejącej boreliozy, używając bizmutu, dinitrofenolu czy leków weterynaryjnych.
Pamiętaj: Jeśli istnieją wskazania lekarskie, podejrzenie prawdziwej boreliozy powinno być zawsze diagnozowane i leczone w ramach ubezpieczenia. Nie należy wykonywać żadnych badań na swój koszt.
[...] Jeśli wyniki są dodatnie, to wcale nie znaczy, że pacjent jest chory. I nie znaczy to, że te wyniki szybko ulegną normalizacji. One mogą trwać latami. [...] Nie rozumieją też tego niektórzy lekarze. Nieprawidłowa interpretacja wyników przez lekarzy czy wręcz szarlatanów, którzy żerują na niewiedzy i strachu pacjentów, powoduje, że ludzie przez lata są niepotrzebnie leczeni, co stanowi zagrożenie ich zdrowia i życia. Ba! Są ośrodki w Krakowie i Warszawie, gdzie na boreliozę podaje się leki przeciw pierwotniakom czy przeciw malarii! I to długotrwale lub cyklicznie. To jest niedopuszczalne. [...] Znam przypadek pacjentki, która przez 5 lata brała cyklicznie doksycyklinę, wciąż miała takie samo miano przeciwciał. Dla mnie ona miała tylko pamięć o przebyciu boreliozy, ale lekarz nigdy nie zrobił jej nawet badania testem Western blot. Pacjentka demonstrowała objawy zaawansowanej choroby wątroby na granicy marskości , a tak naprawdę nigdy nie miała czynnej boreliozy. Do tego dochodzą dysbakteriozy, uszkodzenia szpiku, przewodu pokarmowego, narządów rodnych, dróg moczowych, bo leki to przecież środki chemiczne. U nas w kraju leczy się głównie przeciwciała i chce się je leczyć do końca życia. Trudno jest ludzi przekonać, że większość przeciwciał utrzymuje się do końca życia lub przynajmniej przez wiele lat, co wcale nie świadczy o chorobie.[...]¹
Wyniki badania na boreliozę. Fot. EUROIMMUN POLSKA Sp. z o.o.
Polecany artykuł: