Nie tylko COVID-19. Ekspert: do Polski mogą wrócić choroby zakaźne. Możemy się przed nimi ochronić
Polio, błonica, odra, krztusiec, ale też HIV, wirusowe zapalenie wątroby czy gruźlica. Z osobami, które przed wojną uciekają do Polski, mogą wrócić choroby, o których istnieniu zdążyliśmy już właściwie zapomnieć. Ciągle groźny jest również koronawirus, zwłaszcza, że ze zrozumiałych powodów uchodźcy z Ukrainy nie są na granicy ani testowani, ani poddawani kwarantannie. A wielu z nich nie jest zaszczepionych przeciw COVID-19.
Spis treści
- Które choroby mogą wrócić do Polski?
- HIV - problem, o którym znów może być głośno
- Osoby chore mogą nieświadomie zarażać
- Status zaszczepienia ma znaczenie
- Szczepienia obowiązkowe po 3 miesiącach pobytu
- COVID-19 nadal jest groźny
Wybuch wojny w Ukrainie i związany z nim napływ uchodźców to olbrzymie wyzwanie dla polskiego systemu ochrony zdrowia. Przy tak dużej liczbie osób, które w ostatnich dniach przekroczyły granicę, naturalną konsekwencją - obserwowaną w podobnych przypadkach również i w innych częściach świata - jest możliwość powrotu chorób, które na naszym terytorium już niemal nie występują.
To efekt migracji ludności między krajami, w których panuje inna sytuacja zdrowotna, inne są również systemy ochrony zdrowia i kalendarze szczepień - a tak jest właśnie w przypadku Polski i Ukrainy. Nie oznacza to jednak, że musimy się bać napływu uchodźców. Trzeba mieć natomiast świadomość, że sytuacja epidemiczna może ulec zmianie, jednak każdy z nas może uchronić się przed ewentualnym zakażeniem.
Które choroby mogą wrócić do Polski?
Eksperci są zgodni: obecnie możliwe jest pojawienie się w Polsce chorób, które dzięki szczepieniom ochronnym zostały już praktycznie wyeliminowane. Ich ogniska nadal jednak występują w Ukrainie. - To przede wszystkim polio, czyli choroba Heinego-Medina.- mówi dr Bartosz Pawlikowski.
Możliwy jest również powrót odry, krztuśca czy gruźlicy.
Szczególnie niepokojące jest polio, przeciw któremu - jak wyjaśnia dr Pawlikowski - Polacy w większości są zaszczepieni, w Ukrainie natomiast poziom zaszczepienia jest dużo niższy, mimo że szczepienia na polio są w tym kraju obowiązkowe. Ze względu na niski wskaźnik zaszczepienia choroba ta w 2021 r powróciła do Ukrainy. 1 lutego ruszyła ogólnokrajowa kampania zachęcająca do szczepień przeciw polio, jednak obecnie program szczepień jest całkowicie zawieszony w związku z wojną.
- Wcześniej, w związku z warunkami ekonomicznymi, została również zawieszona część innych programów szczepień. - mówi dr Bartosz Pawlikowski.
To duży problem, zwłaszcza, że stan zaszczepienia dzieci w Ukrainie przeciw innym chorobom zakaźnym również nie jest zadowalający. Z danych, jakie przedstawił niedawno Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wynika, że jest on zróżnicowany w zależności od grupy wiekowej i regionu kraju, i waha się od ok. 60 do 99 proc. - ale w przypadku takich chorób jak polio, odra, błonica, tężec i krztusiec jest on niższy niż w Polsce, szczególnie na terenach wiejskich i w mniejszych miastach.
By powstrzymać rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych, wskaźnik zaszczepienia - szczególnie przeciw takim chorobom jak odra, polio czy gruźlica - powinien przekraczać 95 proc. populacji. Tymczasem z danych WHO wynika, że w Ukrainie przeciwko odrze w sumie zaszczepionych jest 82 proc. ukraińskich dzieci, przeciwko gruźlicy - 93 proc. populacji, przeciwko polio natomiast wskaźnik szczepień w niektórych rejonach nie przekraczał 60 proc.
W wielu przypadkach nieznany jest natomiast stan zaszczepienia dorosłych. Szacuje się na przykład, że w przypadku odry odsetek zaszczepionej populacji w okolicach Charkowa, skąd do Polski przyjechało wielu uchodźców, to niespełna 50 proc.
- Należy pamiętać, że w Ukrainie również są uchodźcy, przede wszystkim z terenów Bliskiego Wschodu. I ogromną niewiadomą jest to, czy te osoby były kiedykolwiek szczepione. - komentuje dr Pawlikowski.
HIV - problem, o którym znów może być głośno
- Warto zdać sobie również sprawę z tego, że w Polsce może także dojść do wzrostu zakażeń innymi wirusami, przeciw którym nie ma szczepień, przede wszystkim zakażeń wirusem HIV - przestrzega dr Pawlikowski.
Według szacunków polskiego Krajowego Centrum ds. AIDS w naszym kraju żyje ok. 20 tys. osób z HIV. Każdego dnia o zakażeniu dowiadują się 3-4 nowe osoby (w okresie od stycznia do listopada 2019 r. zanotowano 1521 nowych zakażeń HIV i 117 zachorowań na AIDS).
W Ukrainie jest ich znacznie więcej - z danych przekazanych na początku wojny przez UNAIDS - projekt Organizacji Narodów Zjednoczonych, którego celem jest koordynacja i poprawa skuteczności działań w poszczególnych krajach w walce z zakażeniami wirusem HIV - wynika, że w tym kraju tuż przed wybuchem wojny żyło ok. 250 tys. chorych na AIDS - w tym ponad 153 tys. osób w trakcie terapii antyretrowirusowej.
Ukraina ma drugą co do wielkości epidemię AIDS w regionie, a część z zakażonych wirusem HIV trafiła już zapewne lub wkrótce trafi do Polski. W przypadku takich chorych - podobnie jak u chorych na gruźlicę - problemem jest ograniczenie bądź przerwanie leczenia - osoby chore będą więc przekazywać patogen dalej, zarażając kolejne osoby.
- Dostępne są już dane i zalecenia dla lekarzy, w jaki sposób pacjenci z Ukrainy powinni być badani również i pod tym kątem - mów dr Pawlikowski. - Zakażenia wirusem HIV nie widać, w odróżnieniu choćby do kiły czy rzeżączki, które dają charakterystyczne objawy, jak wydzielina z cewki moczowej czy owrzodzenie w jamie ustnej lub na narządach płciowych. I chociaż są to zalecenia dla lekarzy, to jednak każdy z nas powinien mieć świadomość, że może się zarazić na przykład na skutek kontaktów seksualnych bez odpowiedniego zabezpieczenia. - przypomina ekspert. - Kiła czy rzeżączka to też jest zagrożenie, chociaż oczywiście choroby bakteryjne lub przenoszone przez drobnoustroje chorobotwórcze, takie jak rzęsistek, są łatwiejsze do wyleczenia, niż wirusowe. - dodaje.
Coraz głośniej mówi się również o tym, że w Ukrainie może wybuchnąć epidemia cholery i innych chorób, które rozprzestrzeniają się w miejscach, w których panują nieodpowiednie warunki sanitarne, trudno zadbać o higienę, brakuje dostępu do właściwie uzdatnionej wody - o takim zagrożeniu wspomniała niedawno w wypowiedzi dla CNN Kate White, kierownik programu ratunkowego organizacji Lekarze bez Granic. Eksperci obawiają się, że w takim przypadku choroba ta może rozprzestrzenić się na dużym obszarze wraz z kolejną falą uchodźców.
Osoby chore mogą nieświadomie zarażać
Jak podkreśla dr Pawlikowski, szczególnie problematyczne, i to nie tylko ze względu na napływ uchodźców, mogą być te choroby, które początkowo nie dają żadnych objawów - w tym zakażenie wirusem HIV czy wirusowe zapalenie wątroby typu B - a więc chory może zarażać innych nieświadomie, nawet przez kilka, kilkanaście tygodni. W przypadku HIV problemem może być samo wykrycie osób zarażonych, gdyż, jak przypomina dr Pawlikowski, rutynowo nie przeprowadza się badań w kierunku zakażenia. Miejmy więc na uwadze, że ryzykowne zachowania, takie jak seks bez zabezpieczeń z przypadkową osobą, mogą skończyć się zakażeniem.
- Krążenie wirusów w społeczeństwie może się spotęgować na skutek tego, że wchodzimy z tymi osobami w bliskie, bezpośrednie relacje - wyjaśnia dr Bartosz Pawlikowski.
I przypomina, że choroby zakaźne mogą się szerzyć nie tylko w punktach, w których przebywają duże grupy uchodźców, chociaż to właśnie w takich miejscach jest największe ryzyko zakażenia.
Na zachorowanie najbardziej narażone są te osoby, które mają bliski i częsty kontakt z osobami z Ukrainy - wolontariusze, pracownicy hosteli, ośrodków dla uchodźców, domów dziecka, rodziny goszczące uchodźców czy nawet biur pośrednictwa pracy. Wszędzie tam ryzyko zachorowania może wzrosnąć. - mówi dr Pawlikowski.
- Ale ostrożność trzeba zachować również w innych sytuacjach, na przykład w gabinecie kosmetycznym. - ostrzega ekspert. Wirus HBV wywołujący wirusowe zapalenie wątroby typu B przenoszony jest przez kontakt z zakażoną krwią i płynami ustrojowymi (inne nie związane z pobytem w szpitalu czy zabiegami czynniki ryzyka to m.in. korzystanie z tych samych przyborów higienicznych i wykonywanie tatuażu). Dlatego można się nim zarazić chociażby w trakcie manicure czy pedicure, jeśli osoba, która wykonuje zabieg, jest nosicielem wirusa albo narzędzia nie zostały właściwie wysterylizowane.
Status zaszczepienia ma znaczenie
Czy każdy z nas jest zagrożony? Tu sprawa nie jest oczywista - wiele zależy bowiem od statusu zaszczepienia, a w przypadku osób w pełni zaszczepionych - od ogólnego stanu zdrowia. Osoby, które w dzieciństwie przeszły pełen cykl szczepień, mogą czuć się względnie bezpiecznie, chociaż - jak przypomina dr Pawlikowski - zakażenie chorobą wirusową grozi nam zawsze, nie tylko w związku z obecną sytuacją, a szczepienie zmniejsza ryzyko zachorowania, ale nie gwarantuje całkowitej ochrony.
- Chorobę po zaszczepieniu przechodzimy łagodniej, ale nie można jej wykluczyć, ponieważ kontakt z osobą chorą zawsze zwiększa ryzyko zachorowania. Poza tym znaczenie ma również to, w jakiej jesteśmy formie, czy chorujemy na choroby współistniejące, które obniżają odporność - dodaje ekspert. - Dlatego warto zweryfikować swój kalendarz szczepień, warto również zbadać poziom przeciwciał w kierunku WZW typu B - i jeśli jest niski, przyjąć dawkę przypominającą. Takie postępowanie to standard przed zabiegami chirurgicznymi. - dodaje.
Zgodnie z zaleceniami NIZP-PZH osoby dorosłe co 10 lat powinny powtarzać szczepionkę przeciw tężcowi, błonicy i krztuścowi. - Nie ma natomiast danych, ze musimy doszczepiać się na inne choroby - jeśli w dzieciństwie przeszliśmy pełen cykl szczepień zalecanych w odpowiednich odstępach czasu, daje nam to pełną odporność - mówi dr Bartosz Pawlikowski.
W dużo gorszej sytuacji są natomiast ci dorośli, którzy w dzieciństwie nie byli szczepieni - to oni są bowiem najbardziej narażeni na zachorowanie. Na zakażenie narażone są również dzieci, szczególnie do 6. roku życia - nieszczepione lub starsze, które nie przeszły pełnego cyklu szczepień.
- Gdy większość osób jest zaszczepiona przeciwko jakiejś chorobie i ta choroba zostanie praktycznie wyeliminowana z danej populacji, ci, którzy się nie zaszczepili mogą czuć się względnie bezpiecznie dzięki odporności stadnej. Ale obecna sytuacja mocno zweryfikuje takie zachowania i pokaże, że szczepienia są niezbędne - przewiduje dr Pawlikowski. - Zwłaszcza, że osoby dorosłe dużo ciężej przechodzą choroby wieku dziecięcego. Dlatego jeśli nie były w dzieciństwie szczepione, najsensowniej byłoby się po prostu zaszczepić, bo jeszcze jest czas, by zwiększyć odporność. A do tego czasu stosować wszystkie środki ostrożności, takie jak maseczka, przyłbica, rękawiczki, dezynfekcja rąk. Niestety, trzeba z góry zakładać, że część z osób, które do nas przyjadą z Ukrainy, może być chora. Oczywiście wielu Polaków jeździ za granicę na urlop, nie zastanawiamy się wtedy, czy kelner, który podaje nam codziennie jedzenie w hotelu, jest szczepiony, czy nie. Pamiętajmy jednak, że w takich miejscach są wymagane aktualne badania, podobnie zresztą jak u nas w gastronomii, a kontakt z takimi osobami jest ograniczony. - dodaje.
Szczepienia obowiązkowe po 3 miesiącach pobytu
10 marca Ministerstwo Zdrowia wydało wytyczne dotyczące sposobu realizacji szczepień dzieci z Ukrainy. Ministerstwo rekomenduje jak najszybsze zaszczepienie dzieci (tych, które nie były zaszczepione) przeciw chorobom zakaźnym według ułożonego przez lekarza indywidualnego kalendarza szczepień, uznając za priorytetowe szczepienia przeciw odrze, śwince i różyczce, a także polio, błonicy, tężcowi i krztuścowi oraz WZW typu B.
Rekomenduje również szczepienia przeciw COVID-19. Obowiązek szczepień (lub posiadania dokumentu, który potwierdza zaszczepienie zgodnie z obowiązującym w Polsce programem szczepień) będzie dotyczył dopiero dzieci, które zostaną w Polsce dłużej, niż 3 miesiące.
- Odbieram to jako decyzję podyktowaną ekonomią - mówi dr Pawlikowski. - Oczywiście, takie szczepienia powinny być wykonane wcześniej, ale logistycznie jest to niezwykle trudne, poza tym wiele osób przyjeżdża do Polski na krótko, w drodze na Zachód. W takiej sytuacji kwestie zdrowotne, w tym szczepienia, zapewne będą załatwiać już w kraju docelowego pobytu. Koszt szczepionek jest po prostu zbyt wysoki. - dodaje ekspert.
Problem dostrzega również Unia Europejska. 15 marca agencja Reuters podała, że - jak zapowiedziała unijna komisarz ds. zdrowia Stella Kyriakides - UE planuje zakup i dystrybucję szczepionek przeciwko odrze, polio, gruźlicy i COVID-19, by zaszczepić ukraińskie dzieci i innych nieszczepionych ukraińskich uchodźców. Kyriakides powiedziała również, że Unia wraz z WHO planuje ustawić na granicach z Ukrainą polowe centra medyczne, w których stawiane będą wstępne diagnozy - ma to przyspieszyć zarówno proces szczepienia uchodźców, jak i ewentualne transfery medyczne do szpitali w innych krajach UE.
COVID-19 nadal jest groźny
Eksperci obawiają się również, że wraz z napływem uchodźców w Polsce może dojść do kolejnej fali zakażeń COVID-19, zwłaszcza, że w Europie zaczyna dominować bardziej zakaźny podwariant Omikrona, oznaczony symbolem BA.2. Uchodźcy nie są bowiem testowani na granicy (mają jednak prawo do bezpłatnych testów), ze względów organizacyjnych nie podlegają również kwarantannie.
Przed możliwym wzrostem zakażeń koronawirusem przestrzega również WHO zaniepokojona, że wojna w Ukrainie może źle wpłynąć na rozwój pandemii na całym kontynencie. Jak powiedział na niedawnej konferencji prasowej dr Mike Ryan, dyrektor wykonawczy WHO, wzrost zakażeń bez wątpienia nastąpi w samej Ukrainie, w związku z małą liczbą szczepień i załamaniem systemu ochrony zdrowia.
Zgodnie z danymi, którymi dysponuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, przeciw COVID-19 w Ukrainie zaszczepiło się jak dotąd zaledwie 35 proc. uprawnionych osób.
9 marca Ministerstwo Zdrowia doprecyzowało schemat szczepień przeciw COVID-19 dla uchodźców z Ukrainy. Zgodnie z nim dzieci powyżej 5. roku życia i dorośli, którzy dotychczas nie zostali zaszczepieni przeciw COVID-19, mogą zostać zaszczepieni w Polsce preparatami dostępnymi w naszym kraju. W razie braku dokumentacji "bezpieczniejszym i zalecanym wyborem jest traktowanie osoby jakby była niezaszczepiona i powtórzenie szczepień. - zaleca ministerstwo.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Tego nie wiemy. - Musimy jednak pamiętać, że pandemia jeszcze się nie skończyła. W ośrodkach, które goszczą Ukraińców, pojawiają się już pierwsze przypadki COVID-19. Dlatego trzeba, szczególnie mając kontakt z osobami z Ukrainy, przestrzegać podstawowych zasad sanitarnych - nosić maseczkę, zachowywać dystans, dezynfekować ręce - podsumowuje dr Bartosz Pawlikowski.
Ukończył Wojskową Akademię Medyczną na Wydziale Lekarskim. Doświadczenie zawodowe zdobywał m.in. w trakcie pracy w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, jako lekarz podstawowej opieki zdrowotnej oraz na misjach zagranicznych w Iraku. Specjalista dermatolog, członek Amerykańskiego Towarzystwa Laseroterapii, były konsultant w dziedzinie dermatologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, ekspert Polskiego Towarzystwa Chorób Atopowych (PTCA).