Psychoonkologia: Seksualność w obliczu choroby nowotworowej
Niezależnie od tego co robimy w naszym życiu, każdy gest czy ruch jest pewnym rodzajem seksualności. Ciało to seksualność, a w obliczu choroby nowotworowej obraz ciała bardzo się zmienia, często zostaje naruszony. Przepracowanie spraw związanych z nowym obrazem ciała i nauka postrzegania swojej seksualności na nowo wymaga od pacjentów ogromnej pracy. Z psychoonkolog Adrianną Sobol rozmawia Marcelina Dzięciołowska
Marcelina Dzięciołowska: Czy temat seksualności wśród pacjentów chorych na raka jest czymś powszechnym?
mgr Adrianna Sobol, psychoonkolog: Seksualność w obliczu choroby nowotworowej jest tematem tabu. Pacjenci wstydzą się o tym mówić, krępują się i nie wiedzą, do kogo się z tym zgłosić. Co więcej, personel medyczny nie jest przygotowany na tego typu rozmowy. Ostatnio miałam pacjentkę, w trakcie terapii mięsaka, która oznajmiła mi, że absolutnie nie jest w stanie doprowadzić do zbliżeń z mężem z powodu strachu i lęku, a dodatkowo sprawę utrudniała jej suchość pochwy.
Co Pani jej powiedziała?
Odpowiedziałam na to, że musi porozmawiać o tym ze swoim lekarzem prowadzącym, na co pacjentka odparła: “Ale kiedy, jak? Przecież na tym spotkaniu jest nie tylko pani doktor, ale i sekretarka - ja się wstydzę”. Lekarze z własnej inicjatywy nie podejmują tego tematu, a pacjent i jego rodzina w obliczu choroby tak bardzo koncentrują się na przestrzeni leczenia, że całkowicie zapominają o sferze seksualności.
A przecież choroba także dotyka seksualności, zmiany w seksualności są więc częścią tej choroby…
Choroba dotyka naszego ciała, jakiejś jego części - zmienia jego obraz. Spójrzmy na kobiety, które są po mastektomii, na kobiety, które są po usunięciu narządów rodnych, na mężczyzn po usunięciu jądra albo po raku prostaty lub u pacjentów z wyłonioną stomią - coś bardzo zmieniło się w ich ciele.
A seksualność jest mocno połączona z naszą cielesnością…
Niejednokrotnie kobiety po takich przejściach mówią, że nie czują się atrakcyjne, nie czują się dobrze w swoim ciele. Choroba, która narusza nasze powłoki poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji, pewności siebie - ona to wszystko dotyka, dotyka także seksualności.
Jak na tę seksualność reagują pacjenci po tego typu operacjach?
Kobiety po operacjach pytają mnie często, kiedy mają pokazać partnerowi swoją bliznę po operacji, czy w ogóle powinny ją pokazać. Osoba, która konfrontuje się z tą chorobą czuje się, jakby coś zostało jej zabrane. I za tym stoi także proces nowego poznawania siebie, nowego poczucia kim jestem.
Polecany artykuł:
I tu właśnie brakuje roli lekarza, który mógłby pokierować pacjentem, podpowiedzieć jak się do tego zabrać, prawda?
Tu zachodzi wielka potrzeba kooperacji pomiędzy psychologami, psychoonkologami z lekarzami onkologami i ginekologami w przypadku kobiet i urologami w przypadku mężczyzn, aby dać przestrzeń do rozmowy o seksualności.
Od czego w takim razie zacząć? Jak zaprzyjaźnić się ze swoją ,,nową” seksualnością?
Ważne jest, aby każda osoba zadała sobie pytanie: Czy ja jestem tylko ciałem, czy moja seksualność jest tylko ciałem? Z czego składa się to moje ciało? Bo jeśli nie mam piersi, ale nadal mam fajne nogi, piękny uśmiech, czarujące spojrzenie, czuję, mogę się poruszać, to ważne jest aby w tym procesie żałoby po sobie zdrowym i po tym, że nasze ciało się zmieniło, pozwolić sobie nie koncentrować się tylko na stratach, ale spojrzeć na to, co nadal posiadamy.
Polecany artykuł:
A co z osobami, u których nie widać zewnętrznych zmian wywołanych procesem leczenia?
Pamiętam długie rozmowy z “syrenkami”, czyli kobietami po usunięciu narządów rodnych, u których na zewnątrz niczego nie widać, na zewnątrz ich ciało jest nienaruszone, ale w środku nie ma narządów świadczących o funkcjach i możliwościach rozrodczych...
One także zmagają się ze “stratą”...
To jest wielki proces przejścia tego w głowie, poukładania sobie tego. To jest moment idealny na otworzenie dyskusji: czym moje ciało jest? W pracy z pacjentami często robię takie ćwiczenie, w trakcie którego proszę, aby wypisali co lubią w swoim ciele i za co mogą je docenić.
Nawet osobom zdrowym trudno jest być zadowolonym ze swojej cielesności, urody… Zazwyczaj dostrzegamy tylko nasze “mankamenty”, prawda?
Wszystko co robimy w życiu jest złożone z różnych przekonań, które się aktywizują w różnych sytuacjach życiowych. Można sobie wypisać te rzeczy, żeby sprawdzić, czy nie towarzyszą nam błędne przekonania. To jest bardzo dobry przykład w przypadku pracy z kobietami. Gdy np. kobieta w przymierzalni przymierza sukienkę - co ona wówczas czuje? Jakie emocje taka sytuacja w niej wywołuje? Na jaki rodzaj zachowania się to przekłada? To wszystko należy rozpisać.
Polecany artykuł:
Czyli pierwszym krokiem jest znalezienie w sobie tego, co powoduje, że czujemy się ze sobą źle…
A co gdyby spróbować znaleźć alternatywną myśl i przekonanie to jakby to wpłynęło na zachowanie i samopoczucie? W trakcie takiej pracy z pacjentami rodzi się koncentracja na tym, co takiego w sobie ma, skupienie się na tych walorach bardzo pomaga.
Jakie są rezultaty tego typu ćwiczeń?
Niejednokrotnie okazuje się, że ta seksualność najbardziej opiera się na uważności, na spojrzeniu, na dotyku, na bliskości. Okazuje się, że tego rodzaju seksualność jest bardziej świadoma, wypływa z potrzeby, idei seksualności. To jest rodzaj aktu miłosnego, który wyraża się w przeróżnych formach. To całkowicie zmienia podejście nie tylko pacjenta, ale i także często podejście jego partnera do tematu seksualności. Nie zmienia to jednak faktu, że obraz ciała wchodzi w całą przestrzeń relacji.
Polecany artykuł:
Sytuacja obrazu ciała i seksualności przekłada się na sposób funkcjonowania całego związku...
W swojej książce “Oswoić raka” nazwałam to “związkiem uszczypniętym przez raka”, bo nagle się okazuje, że pacjent czy pacjentka jest skrępowany sobą, pozbawiony kobiecości czy męskości. Kiedyś przychodziła do mnie żona pacjenta i płakała, bo potrzebowała bliskości, a jej mąż zamykał się przed nią i chował się w swojej skorupie, a ona nie potrzebowała seksu, a jedynie bliskości, czuła się odrzucona. To był dramat dwóch osób, ponieważ w jego głowie także kryło się odrzucenie, może też złość, na to, co się stało. A wystarczyło nauczyć się siebie krok po kroku na nowo, nauczyć się nazywać swoje potrzeby które w obliczu choroby mogły się przecież bardzo zmienić.
Czyli bardzo ważne jest, aby dostrzec, że choroba zmienia wszystko i nie należy podążać za schematami sprzed choroby w żadnej sferze życia. Należy nauczyć się tego wszystkiego na nowo, inaczej
Przypomina mi się taka akcja, którą zorganizowaliśmy z fundacją OnkoCafe - “Choć raz pozwól sobie poczuć się jak księżniczka”. Wzięły w niej udział pacjentki z oddziału ginekologii onkologicznej Szpitala Bródnowskiego. Była dla nich przygotowana przepiękna sesja, kobiety były przebrane za królewny z dawnej epoki, wszystkie panie miały pozakładane peruki, pięknie stroje, miały wykonany prześliczny makeup.
Wyglądały obłędnie, zresztą zdjęcia z tej sesji są dostępne w naszych social mediach, na naszej stronie internetowej. To było niesamowite. jak one o tym opowiadały, co się wtedy w nich działo, jaki to był proces. Wiele z nich przyznało, że zapomniały o tym, że przecież cały czas są tą piękną osobą, taką która może się podobać. To nie było sztucznie stworzone, wszystko wyszło naturalnie, a one dzięki temu uświadomiły sobie, że uśpiły w sobie tę sferę, którą zapragnęły na nowo obudzić.
Polecany artykuł:
Choroba zmienia obraz postrzegania siebie, a takie piękne akcje pozwalają chorym na nowo poczuć sympatię do siebie samego!
To jest coś, co niejednokrotnie się pojawia w całym przebiegu leczenia onkologicznego, że pacjenci są tak bardzo skoncentrowani na dojściu do zdrowia, że zapominają o każdej innej sferze życia, a ciało i seksualność jest nieodłączną częścią, czymś co buduje naszą motywację.
Są badania, że satysfakcja w sferze seksualnej przekłada się również na kwestie związane z finansami, powodzeniem, pomyślnością, optymizmem i wieloma innymi kwestiami, które tak bardzo są nam potrzebne w całym procesie leczenia. Ta seksualność to jest także coś, co bardzo często paraliżuje związek. Bardzo często w związku “uszczypniętym przez raka” nagle pojawiają się mury, bo tych dwoje ze sobą nie rozmawia, bo nie są na siebie otwarci, bo unikają siebie, bo choroba ich sparaliżowała, bo obydwoje się bardzo boją, dlatego uciekają w inne przestrzenie życiowe albo cierpią w samotności.
Polecany artykuł:
To jest wielki apel do kobiet i do mężczyzn, aby mówić o swoim wstydzie, aby mówić o tym, czego się krępują, aby robić to razem.
Pacjent nie powinien sam oswajać choroby i nowego obrazu ciała, tylko wspólnie go odkrywać. Niejednokrotnie podczas swoich konsultacji rozmawiam z pacjentami i mówię, że to często pacjent w tym obszarze wyznacza granice, że to pacjent musi zaprosić swojego partnera do tego, by nie zgubić sfery seksualnej.
Dlaczego to rola pacjenta?
Dlatego, że często ta druga osoba jest tak sparaliżowana, że uważa, że nie można, że nie wypada i się izoluje. Często pojawiają się także najczęściej ze strony kobiet całkowicie błędne przekonania, myśli i hasła, stwierdzenia, że skoro “ja jestem teraz taka wybrakowana bez piersi czy jajników, to on może mieć kogoś na boku, zgadzam się na to”
Proszę zobaczyć, jaki za tym stoi stan poświęcenia, ale przede wszystkim odrzucenia siebie. To jest właśnie to, nad czym należy pracować, bo nie ma tu jednego określonego szablonu, jednego zdania, hasła które mogłoby załatwić sprawę. Ta praca do wykonania w każdym przypadku jest inna, bo każda sytuacja jest inna.
To jest pewien rodzaj poczucia się na nowo. Często podczas szkoleń pacjentki np. rysują swoją seksualność i ona naprawdę nie wyraża się w piersiach czy w macicy - ona jest zupełnie gdzie indziej. Przez to, że kulturowo funkcjonujemy w symbolach, gdzie kobieta i seks kojarzy się z piersiami, upraszczamy wszystko, wszystko jest takie szybkie.
Polecany artykuł:
Wbrew pozorom choroba może pozwolić się zatrzymać, pozwolić na uważność, ale trzeba sobie dać na nią przestrzeń i szansę.
Parę lat temu byłam zachwycona, gdy Fundacja Rak’n’roll zrobiła kampanię KancerSutra, która przede wszystkim mówi o tym, że pacjenci onkologiczni mogą uprawiać seks.
To jest coś o czym się w ogóle nie mówi
To jest większy temat tabu, niż cokolwiek innego. Pacjencie onkologiczny! Możesz uprawiać seks! KancerSutra miała być taką otwartością, akcją, która miała pokazać, że pacjent nie powinien o sobie zapomnieć, nie musi niczego tracić, może nadal odczuwać przyjemność, może mieć ochotę na seks, może rozmawiać ze swoim lekarzem, partnerem, może zgłosić się do seksuologa lub psychologa, jeśli czuje w tym obszarze jakąś trudność.
Pacjencie onkologiczny, nie zapominaj o tym!
To co było bardzo widoczne w trakcie naszej akcji “Pozwól sobie poczuć się jak księżniczka” pokazało, że to jak my sami o sobie myślimy, tak widzą nas inni. Praca z obrazem ciała jest oczywiście ogromnym wyzwaniem, bo ona wiąże się z przeżyciem żałoby i z budowaniem nowej tożsamości. Kryje się za zamknięciem jednego rozdziału i rozpoczęciem drugiego.
Często ta seksualność w obliczu choroby nowotworowej w trakcie bądź po zakończeniu leczenia, to jest trochę tak, jak pierwszy raz. Wszystko jest takie nowe, niepewne, towarzyszy temu ogrom emocji, ale krok po kroku można się na to otwierać, można zbudować coś nowego pięknego i ważnego w całym procesie nie tylko leczenia, ale i w kontekście całego życia.
Polecany artykuł:
Przede wszystkim konkluzją z dzisiejszej rozmowy jest to, aby nie pozwalać na to, aby seksualność została “zamrożona”, należy szukać najlepszego sposobu, aby jej dotknąć i walczyć o nią.
Jeśli pacjent pozwoli sobie wejść w proces leczenia w sposób świadomy i zastanowi się co może z tej sytuacji wyciągnąć, to z całą pewnością doświadczy nowej jakości życia. Choroba weryfikuje wszystko i wymusza zmiany, jeśli oczyścimy głowę i nasze emocje, zmienimy jakość życia to jednocześnie przełoży się to na jakość naszego czucia, bycia oraz także seksualności.